czwartek, 18 grudnia 2014

Wspólne wychowywanie dziecka

Czy trudno jest pogodzić wychowywanie jednej małej istotki pomiędzy dwoje ludzi? Osobiście uważam, że bardzo. Każdy z rodziców był przecież wychowywany w inny sposób. Każdy wnosi coś innego. Jak to wszystko pogodzić? Ja zaczęłam się już nad tym zastanawiać kiedy byłam jeszcze w ciąży. Próbowałam ustalać z moim narzeczonym jak to wspólne wychowywanie naszego maleństwa będzie miało wyglądać. Zaczęło się od błahych rzeczy typu w jakim mydełku Filipek będzie kąpany, a skończyło na poważnych dylematach odnośnie dobrego wychowania. Te nasze dywagacje przypominały raczej przeciąganie liny i postawienia na swoim, niż chęć widzenia punku drugiej osoby. A jak to powinno wyglądać naprawdę? 

Zacznę może od tego, że miłość matki i ojca wobec dziecka bardzo różni się między sobą, ale obie te formy są niezastąpione. Zaryzykowałabym twierdzenie, że się wzajemnie uzupełniają. Kobiety z natury są lepszymi słuchaczami. Mama zawsze nas wysługa, pomoże, wesprze, przytuli i wczuje się w sytuacje. Mężczyźni są za to bardzo praktyczni. Zamiast słuchać godzinnych wywodów dziecka wolą z nim np. zbudować wielką wieże z klocków Lego. 

Czy któryś z rodziców kocha mocniej albo mniej? Odpowiedź brzmi nie. Rodzice kochają i troszczą się o swoje dzieci jednakowo tylko każdy okazuje to na swój własny sposób. Przecież miłość do dziecka to zarówno akceptowanie jego uczuć (rola matki) jak i stawianie granic (rola ojca). Oczywiście jest to swego rodzaju stereotyp i duże uproszczenie, ale chcę Wam pokazać, że istnieją różnice, których nie da się przeskoczyć. 

Przez pierwsze trzy miesiące życia Filipka nie byłam w stanie słuchać jak płacze. Czułam się wtedy jakby ktoś próbował mi wyrwać serce z klatki piersiowej. Od razu leciałam do skarba i brałam go na ręce, żeby się uspokoił. Jaka była reakcja taty małego? Uważał, że dziecko powinno czasami popłakać, a jak go będę nosiła na rękach to się przyzwyczai. W takim razie kto miał rację? Nie mam pojęcia, ale wiem, że dziecko potrzebuje zarówno ciepłego podejścia mamy jak i zimnego deszczyku od taty. 

To wszystko się wydaje być proste, ale wcale takie nie jest. Założę się, że wszystkim rodzicom zdarzyło się mieć małe wpadki. Przysłowiowy dobry i zły glina.Takie błędy są naturalne, każdy je popełnia. Czego powinni nauczyć się początkujący rodzice? Przede wszystkim współpracy i dobrego komunikowania się. Naszym celem powinno być zaakceptowanie różnic oraz uznanie dobrych intencji drugiej osoby. Nie jest to łatwe zadanie, ale mamy dla kogo walczyć :)












14 komentarzy:

  1. Kochana! Czytam Twój tekst... a potem nagle pojawiają się zdjęcia Twojego Bobeczka i cholera odbierają mi całkowicie zasób słów. W tych czapeczkach wygląda cudownie - są idealne na takie domowe sesje. Mało tego - sama kiedyś taką zrobiłam, bo w ciąży leżąc szydełkiem się obsługowałam. Problem w tym że teraz nie wiem gdzie to jest a by się przydało :)
    Widziałam jednak, że Ty kupujesz takie akcesoria...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie musisz je znaleźć :) ja kupiłam te czapeczki bo niestety nie umiem szydelkowac :(

      Usuń
    2. Co zrobiłam to rozdawałam wokół młodym mamusiom. Może coś znajdę na strychu. W końcu mój Synek nawet raz nic nie założył... A matka tyle czasu przy szydełkowaniu spędzała :P

      Usuń
  2. Utarł się stereotyp, że mama jest delikatna, wyrozumiała i czuła do dzieci, a tata jako głowa rodziny ma trzymać "dyscyplinę" (czyli ten zimny deszczyk o którym piszesz :) ). A tymczasem ja uważam, że jest bardzo ważne dla dzieci, żeby tata był również czuły, okazywał swoje uczucia i zapewniał o miłości. Myślę, że oboje rodziców powinni ustalać granice i się ich trzymać, mieć wspólne zdanie dotyczące wychowania, a nawet jeśli mają różne, dziecko nie powinno tego odczuć. Jednak również oboje powinni być wrażliwi na uczucia dziecka i je rozumieć, respektować.
    Osobiście nie toleruję przetrzymywania dzieciątka płaczącego, nawet jeśli robi to mężczyzna. Jak wiadomo, są oni mniej wrażliwi na płacz dziecka, toteż myślę że powinni zwrócić większą uwagę na to, żeby się na niego uwrażliwić. Sama zwracam uwagę mojemu M, żeby nigdy nie zostawiał Julki płaczącej. Małe dziecko nie ma potrzeby wypłakania się. Nigdy. Ono przez płacz komunikuje się z nami i zostawianie go, to nie zaspokajanie jego potrzeb. Po prostu. Niezależnie czy robi to mama czy tata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i oczywiście sesja Filipkowa jest cudowna, masz talent kobieto! :)

      Usuń
    2. Całkowicie sie z tobą zgadzam, jak nie będziemy zapewniać dziecku tego co aktualnie potrzebuje to straci do nas zaufanie, niestety większość rodziców tego nie wie. Ale ja zawsze mowie ze moj synek nie marudzi bo tak mu sie podoba, jak płacze to znaczy ze czegos potrzebuje. A niby jak inaczej ma nam dać o tym znać ? :) buziaczki :*

      Usuń
    3. Dokładnie... więc jak słyszę, że taki maluszek manipuluje rodzicem to ciężko mi to przemilczeć...

      Usuń
  3. Haha mam podobnie jak Martyna :) Już nic nie pamiętam z tego posta bo Twój Filipek skradł całe show :D Kochany!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Filip super jak zawsze:) Co do wychowania...u nas są czasami małe kłótnie niestety różnice poglądów ale staramy się dojść do kompromisun

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jest łatwo, ale trzeba sie jakos dogadywać :)

      Usuń
  5. No to chyba mam szczeście, że u nas poglądy tak się nie różnią. Choć z tym wypłakiwaniem się mieliśmy tak samo! R. mówił, że mam Kubę zostawić, kiedy ten leżąc na brzuszku płakał, a ja od razu bym go brała. Nie mineło nawet pięć minut, jak Mały usnął. Wtedy punkt był dla mojego męża :p, ale i tak jestem zdania, ze lepiej utulić, niż pozwolić płakać. Tutaj czasem się różnimy :) Filipek oczywiście skradł serce cioci! Masz małego modela, nie ma co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, każdy taki komentarz sprawia, ze mam sile pisac dalej tego bloga :) bez was bym nie dała rady, całuski dla ciotek od Filipka :)

      Usuń