wtorek, 9 grudnia 2014

I jak tu nie zwariować...

Mam 22 lata. Do niedawna prowadziłam zupełnie inne życie. Wszystko zmieniło się w chwili gdy dowiedziałam się, że zostanę mamą. W życiu każdej kobiety zachodzą wtedy diametralne zmiany. A jak to było w moim przypadku? Zanim pojawił się na świecie Filipek żyłam jak większość nastolatek w moim wieku. Studia, imprezy, spotkania towarzyskie, pełna samowolka. Generalnie luz blues. W ciągu jednego dnia, gdy potwierdziliśmy, że spodziewam się dziecka, nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się odwróciło o 180 stopni. Skończyły się imprezy, a zaczęło się zamartwianie jak to dalej będzie. Czy sobie poradzimy? Co ze studiami? Jak odnajdziemy się w nowej sytuacji? Większość znajomych przestała się mną interesować, najzwyczajniej w świecie stałam się dla nich nudna. Nie mam pretensji o to i rozumiem, że to jest naturalna kolej rzeczy. Teraz tylko w mojej głowie są pampersy i rozmowy o kupkach, więc o czym tu ze mną gadać. Ale jak się odnaleźć w nowym świecie i nie zwariować? Przede wszystkim jak pierwszy raz zobaczyłam mojego małego synka, pokochałam go tak mocno, że wszystko inne przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Ostatnio też wpadłam na pomysł, żeby zapoznać się z innymi mamami w mojej okolicy, bo zawsze milej będzie spędzać czas podczas rozmowy z kimś kto akurat jest na tym samym etapie życia co ja. No i jeszcze to, że Filip jest naprawdę super grzeczny też sprawia, że jeszcze nie wyrwałam sobie wszystkich włosów z głowy. Oczywiście bywają trudne momenty. Zdarza się, że siadam na łóżku i płaczę jak mała dziewczynka z braku sił i samotności. Niestety, pierwszy rok życia dziecka jest dla matki najgorszy. Choćbym nie wiem jak grzeczne dziecko miała, sprawowanie opieki nad nim jest skrajnie wyczerpujące. Najtrudniejsze w tym okresie jest dla mnie to, że nie mam sił, czasu ani nawet chęci, żeby pomyśleć o sobie i zrobić coś nawet drobnego dla siebie. Całe szczęście, że jestem optymistką i wiem, że wszystko przemija, więc te trudne czasy też kiedyś odejdą w zapomnienie...









23 komentarze:

  1. Tak to już niestety jest, że w takich życiowych momentach człowiek trochę przewartościowuje swoje życie i niektóre rzeczy i osoby schodzą na drugi albo nawet trzeci plan. Jak jedna z moich czterech najbliższych koleżanek zaszła w ciążę to ciąża była jej jedynym tematem do rozmowy, jak urodziła to przeszła do tysiąca opowieści o córci. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest właśnie poznanie innych osób na tym etapie życia na którym sami jesteśmy. Ja chodząc na zajęcia fitnessu dla mam też poznaję inne kobiety w ciąży i mam ten komfort że nie muszę zamęczać moich przyjaciółek podczas spotkań :)
    Ściskam i wysyłam dużo cierpliwości do maleństwa i oby ten rok minął szybko :)
    pozdrawiam,
    diabelnieanielska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Kochana.. Już sama wieść o dziecku wiele zmienia w naszym życiu jednak prawdziwy przewrót jest gdy maleńki Szkrab pojawia się na świecie. Popatrz na tą słodką buźkę na zdjęciach - masz dla kogo żyć! To jest sens Twojego/Waszego istnienia :)
    Może faktycznie straciłaś kilku znajomych ale pomyśl ilu nowych poznałaś... chociażby w wirtualnym świecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Filipek jst rozkosznym maluchem i naprawdę masz wielkie szczęście:) a to że czasem jest ciężko, to chyba tak już musi być... Ja zawsze bardziej to odczuwam, kiedy mąż jest w pracy. A Ty jak tam kochana, masz wsparcie? I 22 lata! Nawet nie wiedziałam, że jesteśmy rówieśniczkami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety teraz mój narzeczony ma nawal pracy wiec siedze sama od rana do późnej nocy, może dlatego teraz jest mi tak bardzo ciężko :(

      Usuń
  4. Masz pięknego syna. A jakie ma mądre spojrzenie! I wesoły taki:) Ale co ja Ci tu będę pisać, jak Ty to przecież sama najlepiej wiesz:) Żeby nie paść na twarz, dobrze jest sobie wybrać dwie, góra trzy rzeczy, na których naprawdę nam zależy w domu. I ująć w tej liczbie dziecko. I żeby jedną z tych rzeczy nie było "sprzątnięcie całego domu", bo to... wiadomo:) Resztę sobie odpuścić. Ja tak zrobiłam i od razu mi ulżyło, bo mimo tego, że nie wszystko było zrobione, miałam takie poczucie wewnętrznego spokoju, że zrobiłam to, co sobie założyłam. Może to wygląda, że się strasznie wymądrzam, ale aktualnie jestem na etapie trzeciego i uwierz, że przy pierwszym to ja taka mądra nie byłam:). Z każdym kolejnym byłam tylko troszkę bardziej doświadczona i z grubsza wiedziałam, co jest realne, a co nie:)
    A Tobie, Twojemu synkowi i partnerowi życzę wiele, wiele dobrego, które dopiero się zaczyna i wszystko jeszcze przed Wami!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre rady, biorę je sobie do serca :)

      Usuń
  5. Jak mój Kubuś miał 3 miesiące, to wszyscy pisaliśmy maturę- Ty też :) To dopiero była przepaść! Z nikim nie dało się porozmawiać o dzieciach....dopiero teraz niektóre osoby w naszym wieku zakładają rodziny i troszkę ta przepaść się zatraca.
    Jednak faktem jest- że znajomi, którzy dzieci nie posiadają, po prostu nie szukają kontaktu...i tak jak piszesz to jest całkiem naturalne (chociaż czasem przykre). Zauważam niestety też to, że część osób które dzieci posiadają tego kontaktu też nie chcą. Żyjemy w dobie internetu i facebooka, skąd "dowiadujemy" się o życiu innych osób (a raczej o cząstce tego życia lub wyimaginowanej jego postaci).

    Tak sobie myślę, że każdy kolejny rok życia dziecka jest równie trudny...tylko inaczej. Nie da się powiedzieć, który jest najtrudniejszy. Teraz jest ciężko fizycznie- później dochodzą rozterki wychowawcze. Taki urok macierzyństwa... i to się nigdy nie zmieni, zapewne wtedy kiedy nasze dzieci już będą dorosłe- będziemy się o nie martwić.

    Masz pięknego synka i jesteś cudowną mamą i to jest najważniejsze, tego się trzymaj!

    P.S.na pocieszenie- w kolejnych latach faktycznie jest więcej czasu na robienie rzeczy dla siebie :) Buziaki dla Waszej Rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku to faktycznie miałaś mega ciężko :( całuski dla Was a w szczególności dla Twojego synka i ślicznej małej córeczki:) zawsze nie mogę się napatrzeć jak dodasz jakieś zdjęcie na instagram :)

      Usuń
    2. A właśnie ja nie czułam że mam ciężko, byłam bardzo szczęśliwa że mam synka a nie imprezy :) Cieszyłam się ze swojej sytuacji :) I teraz też tak jest. Niektórzy imprezują, a ja mam dwójkę dzieci. Kiedyś oni będą siedzieć w domu, a ja imprezować :D
      Dziękuję!

      Usuń
    3. Haha, w sumie racja :) wszystko jest kwestią podejścia:) btw moze zrobimy jakis ,,wieczorek" zapoznawszy dla naszych pociech :)

      Usuń
    4. No pewnie, trzeba będzie się zobaczyć :)

      Usuń
  6. Fajne jest znaleźć osoby w podobnej sytuacji, inne mamy. Zawsze to raźniej, nawet jak się tylko poklika ze sobą, ale od razu człowiek wie, że nie jest sam, że inne osoby mają podobne odczucia itd.
    Ślicznego masz synka.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz sama to wiem, że ciężko znaleźć czas dla siebie...a jak ten czas jest to albo szybko mija albo jesteśmy wyczerpane by cokolwiek robić dla siebie..Ale głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram sie nie załamywać, musimy trzymać sie razem :)

      Usuń
  8. Taki Filipkowy uśmiech wszystko wynagrodzi :)
    Zaszłam w ciąże w podobnym wieku i miałam takie samo odczucie- nagle stałam się nudna dla znajomych to po co się ze mną kontaktować. Jak znajomy chciały wyjść to po co do mnie zadzwonić skoro ja i tak nie mogę pić i iść na imprezę. Teraz jest tak samo- mam tylko odczucie, że jest szał z początku bo są ciekawe jak Kamil wygląda ale za chwilę będzie znowu cisza z ich strony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tez tak było i teraz juz jest cisza :(

      Usuń
    2. Normalne, u mnie tak samo. Ale niespecjalnie się tym przejmuję, to tylko dowód na to , jak marne były to znajomości.

      Usuń
  9. Jednak dobrze wiedzieć, że inni mają podobne problemy i przemyślenia :) Ja mam 31 lat i wierz mi, że wszystko wygląda podobnie - znajomi też - ci, którzy dzieci nie mają to chyba boją się o nich słuchać (mimo, że staram się nie być monotematyczna, to ostatnio zauważyłam, że Aniela i tak jest pierwszym tematem rozmowy), ci zaś, którzy mają własne dzieci, chyba mają dość swoich problemów i o mojej córci też słuchać nie chcą :) Dlatego tak dobrze czuć wsparcie wirtualnej społeczności :)

    Filip ma piękny uśmiech!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja córcię urodziłam w drugiej klasie liceum, ale my mieliśmy dużą pomoc ze strony rodziców. Dzięki temu między innymi normalnie pokończyliśmy szkoły. Przy pierwszym dziecku nie czułam się wykluczona z towarzystwa. Dalej wychodziliśmy na prywatki, grille, do knajp. Ale tak jak już pisałam mieliśmy pomoc, no i A od 2 miesiąca przesypiała prawie wszystkie noce. Zawsze jak gdzieś dalej samochodem i na trzeźwo, żeby móc w każdej chwili wrócić. Teraz przy B nie odczuwam takiej potrzeby, bo mieszkam w mieście i pracuję także spędzam dużo czasu z dorosłymi. Wtedy miałam takie parcie na wyjazdy gównie ze względu przeprowadzki z miasta na wieś z raptem 2 ulicami.. Jedno Ci poradzę, że jeśli czujesz, że jak się rozerwiesz, to będziesz bardziej wyluzowana, to zrób to, bo Filipek odczuje Twoją frustrację. Nie ma nic bardziej dołującego w macierzyństwie niż nuda i rutyna. Pamiętaj! Szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknę zdjęcia. Tak, masz rację, pierwszy rok jest najcięższy, mimo to, chyba żadna matka nie chciała by go ominąć. Później zaczyna się wszystko układa., Uczymy się naszego dziecka, uczymy się, jak zorganizować wszystko tak, żeby było ok, zaczynami powoli przypominać sobie...o sobie. Życzę wytrwałości i radości z chwili obecnej. Pozdrawiam radośnie. Mira

    OdpowiedzUsuń