sobota, 27 września 2014

Ślubu nie było...

Dziś miałam brać ślub, jednakże miesiąc temu zdecydowaliśmy z Piotrkiem, że go przełożymy. To był mój pomysł. Przed porodem wydawało mi się, że szybko wrócę do formy i będę miała siły zająć się przygotowaniami. Niestety rzeczywistość okazała się być inna. Nie mam sił na nic, a już na pewno nie na chodzenie i szukanie sukni ślubnej albo załatwianie zaproszeń jak i innych rzeczy związanych ze ślubem. Przygotowania powinny cieszyć przyszłą pannę młodą, a nie stresować. Zdecydowaliśmy przełożyć termin na przyszły rok. Myślę, że czerwiec będzie odpowiednim miesiącem. Pomimo, iż ja byłam prowodyrem takich zmian, od samego rana jest mi smutno, że jeszcze nie jestem mężatką, ale wychodzę z założenia, że jak kocha to poczeka :)


Orchodea

2 komentarze:

  1. Jestem w podobnej sytuacji. Też planujemy ślub na za rok, tylko, że ma to być przełom września i października. Wiem co czujesz, też nie miałabym głowy do planowania tego wszystkiego, a same przygotowania też mają cieszyć!
    Pozdrawiam i głowa do góry!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za rok na spokojnie sobie wszystko ogarniecie:) Teraz byłby pośpiech, nerwy i zmęczenie !

    OdpowiedzUsuń